Roman Tomaszewski
prof. Akademia Pomorska w Słupsku, Polska
(na przykładzie Akademii Pomorskiej w Słupsku)
© Tomaszewski Roman, 2017
Genezy tworzenia się grup destruktywnych doszukiwać się należy w postawie Pokolenia ’68. Bunty społeczne jakie miały miejsce w Europie Zachodniej i USA od połowy lat 60. przyczyniły się do upadku większości autorytetów społecznych, politycznych ale także i religijnych. Szczególne natężenie rozruchów miało miejsce między 1968 a 1973 rokiem i znalazło swoje przedłużenie w kryzysie ekonomicznym i paliwowym (energetycznym). Dzięki temu przełom społeczny dokonany przez buntowników Pokolenia ’68 stał się równoległy do przełomu technologicznego. Ten podwójny kryzys wytworzył nie tylko kulturę masową lecz także przyczynił się do pojawienia się zjawiska „kultury kontestacji”. W miejsce upadających autorytetów pojawili się młodzieżowi idole muzyki popularnej lub przywódcy Pokolenia ’68. Upadkowi autorytetów towarzyszyło poszukiwanie nowych dróg i nowych wartości. Beatlesi udali się Indii w poszukiwaniu nirwany, a ich śladem podążyły rzesze autentycznych buntowników w zachodniej części Europy i w Stanach Zjednoczonych lub kontestatorów w niektórych społeczeństwach Europy Środkowo-Wschodniej (w Polsce, na Węgrzech i w pewnym stopniu Czechosłowacji). Podważenie tradycyjnych wartości, a w tym religijnego sacrum stworzyło próżnię, którą usiłowali wypełnić młodzi buntownicy [1] . Najpierw negując tradycyjne wartości religijne lub społeczne, następnie współuczestnicząc we wszechobecnej w USA i w Europie Zachodniej modzie na import religii wschodnich, a następnie w próbach tworzenia własnych quasi religii lub ich odmian, co już wówczas określano mianem sekt religijnych. Była to więc złożona geneza zjawiska dotyczącego głównie Zachodu, lecz niewątpliwie część tych kontestacji zaznaczyła swoją obecność w Polsce, a w szczególności wśród młodej polskiej inteligencji.
Siła buntu społecznego na Zachodzie wynikała przede wszystkim z faktu przekształcenia młodzieży w dominującą grupę konsumentów. To głównie młodzi ludzie dokonywali zakupów płyt, uczestniczyli w koncertach i ulegali modzie dyktowanej przez idoli muzyki młodzieżowej. Niemal przypadkiem tendencja ta nakładała się na sprzeciw wobec ówczesnych konfliktów, wojen w Wietnamie, Algierii na Bliskim Wschodzie. Kultura masowa stykając się z ideologią sama stawała się potoczną ideologią przeciętnego młodego konsumenta. W ten sposób została uwznioślona. Zabawa w formie przeżywania muzyki popularnej zaczęła łączyć się z konstatacją ideologiczną lub społeczną. Trudno jest wyznaczyć granicę pomiędzy buntem, a zabawą w bunt[2]. Trudno jest także wskazać kiedy ten zbiorowy opór społeczny zaczął być destruktywny.
W warunkach Europy Środkowo-Wschodniej największe znaczenie miało polskie Pokolenie ’68, bowiem polityczne przesilenie spowodowane tzw. Marcem ’68 roku zyskało przedłużenie w kontestacjach kulturowych a następnie społecznych i religijnych jesienią 1968 roku. W żadnym innym kraju tzw. strefy sowieckiej nie miało to miejsca. W Czechosłowacji, gdzie warunki wydawały się sprzyjające, interwencja militarna Układu Warszawskiego uniemożliwiła kulturową reakcję na rozruchy młodzieżowe na Zachodzie Europy i skierowała uwagę tego społeczeństwa na okupację i wywołany przez nią regres. W komunistycznych Węgrzech tzw. gulaszowy komunizm stanowił formę kulturowego znieczulenia, natomiast pozostałe kraje komunistyczne, a przede wszystkim ZSRR były całkowicie odizolowane od wydarzeń kulturowych wywołanych przez Pokolenie ’68.
Obok fascynacji muzyką bitową: Beatlesami, Stonesami, Jimmy’em Hendrixem, a także nowym modnym ubiorom wzorowanym na tych idolach polskie Pokolenie ’68 zaznaczyło się także kontestacjami religijno-kulturowymi. To wówczas pojawiły się nieformalne grupy zafascynowane religiami Wschodu (buddyzmem, konfucjanizmem, szintoizmem itp.). nie była to manifestacja postawy ideowej lub postawy czysto religijnej, lecz przede wszystkim wyraz buntu. Tym bardziej, że polityczny bunt młodzieży studenckiej w marcu 1968 roku został stłumiony. Brak polskich tradycji w kontaktach z kulturą Wschodu, a w tym z religiami wschodnimi powodował, że kontestujące na tym tle grupki młodzieży usiłowały dokonać nieudolnych kalk postaw religijnych swoich rówieśników w Europie Zachodniej lub USA. Znakiem czasu przełomu lat 60. i 70. była postawa kościoła katolickiego w Polsce, bowiem relatywnie szybko zareagował on na mody muzyczne i kulturowe. W dużych ośrodkach miejskich i akademickich (pod auspicjami prawdopodobnie wyselekcjonowanych parafii) zaczęto organizować msze bitowe – swoiste połączenie musicalu z liturgią mszy niedzielnej. Cieszyły się one dużą frekwencją, lecz ich popularność nie wynikała z religijnych treści – przeważała modna artystyczna forma muzyki młodzieżowej[3]. Jestem skłonny przyjąć tezę, że gdyby podobnego typu inicjatywy wspólnot katolickich i z dużą perspektywą myślących duchownych zostały rozbudowane znacznie osłabłaby moda na fascynację religiami wschodnimi. Tym bardziej, że ograniczona wiedza o ich istocie przekształcała zafascynowane kręgi młodzieżowe w odmianę sekty.
Głośnym echem odbił się w Polsce akt mordu sekty Mansona na członkach rodziny polskiego reżysera Romana Polańskiego. Obok jego ciężarnej żony został wówczas zamordowany przyjaciel rodziny Frykowski – typowy kontestator i wolny duch środowisk akademickich i artystycznych w Łodzi lat 60 [4] . Istniał jednak pewien podtekst polityczny sygnalizowanych przemieszczeń i wydarzeń. Podstawowym interesem partii komunistycznej było osłabienie kościoła katolickiego, jako głównego przeciwnika społecznego. Dlatego wyolbrzymiano i podkreślano oficjalnie znaczenie innych wyznań chrześcijańskich lub niechrześcijańskich, a w tym także zarysowującego się wówczas zainteresowania młodych kontestatorów sektami lub odmianami wulgat religii wschodnich. Władze były zainteresowane w marginalizacji dominującego kościoła.
Pierwsze rejestracje stowarzyszeń wyznaniowych jako przejaw Nowych Ruchów Religijnych miały miejsce dopiero na początku lat 80[5]. Zarówno zarejestrowane stowarzyszenia buddystyczne, jak i niezarejestrowane kręgi kontestacyjne powstające na tym podłożu między 1968 a 1990 rokiem były w większym stopniu narzędziem komunistycznych władz w sporze z dominującym kościołem, niż generowały na tym etapie realne zagrożenia społeczne. Wynikało to z samego kształtu ówczesnego prawa wyznaniowego, a przede wszystkim z precedensu jaki miał miejsce w 1963 roku. Odnosił się on do uchwały Sądu Najwyższego przyjętej w składzie 7 sędziów, a więc noszącego znamiona precedensu prawnego, a który dotyczył Świadków Jehowy. Był to ruch formalnie zdelegalizowany od 1950 roku w Polsce, lecz wspomniane rozstrzygnięcie sądowe z 31.05.1963 roku stanowiło „rozwiązanie związku wyznaniowego pociąga za sobą oczywiście zakaz wszelkiej działalności organizacyjnej, nie ma natomiast wpływu na indywidualne, prywatne wyznawanie kultu, gdyż to nie jest karalne…”4. Sygnalizowany precedens w prawie polskim znalazł następnie potwierdzenie w prawie europejskim transmitowanym następnie we współczesny kształt polskiego prawa wyznaniowego. Dotyczy to sporu wokół wyjątkowo egzotycznego „Kościoła Latającego Potwora Spaghetti”. Wyznawcy tego kościoła tzw. Pastafarianie[6] polscy, opierając się na sporze toczonym początkowo w USA, a następnie w Europie, zarówno w kręgach naukowych, prawniczych, jak i teologicznych, ale przede wszystkim agnocystycznych podjęli próbę rejestracji tego kościoła w Polsce. Wprawdzie była to próba nieskuteczna, lecz między 2012 a 2016 rokiem doprowadziła ona do wielu sporów prawnych i w obszarze religioznawstwa umożliwiając relatywnie dowolne interpretacje w odniesieniu do nowych ruchów lub związków religijnych6.
W polskiej praktyce społecznej, a w tym także w praktyce prawnej pojawiły się pojęcia nie w pełni sprecyzowane. Wspólnotę religijną rozpatrywano zarówno jako pojęcie w obiegu urzędowym pojawiające się w dokumentach , w tym także w dokumentach prawno-normatywnych. Jednocześnie to samo pojęcie stosowane było w odniesieniu do zjawisk społecznych o charakterze indywidualnym lub prywatnym. W powszechne użycie wszedł zwrot Nowe Ruchy Religijne na określenie wszystkich pojawiających się prób rejestracji związków wyznaniowych lub sekt o nieokreślonym statusie prawnym, ale których przejawy działalności odnotowywano głównie wśród młodzieży. Przełom 1990 roku przyczynił się do aktywizacji tego rodzaju ruchów religijnych, lecz w jeszcze większym stopniu ruchów parareligijnych. Ponieważ był to impuls o dużym natężeniu, zjawisko zostało odnotowane w raporcie o stanie bezpieczeństwa państwa sporządzonym w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego w grudniu 1995 roku, gdzie w rozdziale VII - Sekty i niektóre związki wyznaniowe w Polsce, potraktowano je jako potencjalne zagrożenie społeczne. Natomiast 3 lata później podobny dokument opracowany został w Ministerstwie Edukacji Narodowej, gdzie pod koniec 1998 roku przygotowano „Informację o zaobserwowanych zagrożeniach ze strony nowych ruchów religijnych”. To spowodowało połączenie wysiłków w ramach działań wszystkich zainteresowanych resortów (MSWiA, MEN i MON) i utworzono organ koordynujący monitoring zjawiska w postaci powołanego wówczas Międzyresortowego Zespołu ds. Nowych Ruchów Religijnych. Podstawowym efektem prac w ramach tej połączonej grupy eksperckiej był dokument o nazwie „Raport o niektórych zjawiskach związanych z działalnością sekt w Polsce” opracowany w połowie 2000 r. W sygnalizowanych informacjach, ekspertyzach, raportach i w obiegu dokumentów pojawiły się kolejne pojęcia „sekty destrukcyjnej” i „psychomanipulacji”. Oba te pojęcia lokowały wszystkie nowo pojawiające się wspólnoty religijne (lub przejawy ruchu religijnego dotychczas nieodnotowywanego) jako zjawiska negatywne.
Początkowo traktowano zjawisko jako wieloaspektowe i ukierunkowane na wszystkie sfery życia społecznego. Przede wszystkim sferę wychowania, ale także sferę gospodarczą, sferę bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego, sferę zdrowia publicznego. Tak szerokie spektrum analizy zagrożeń ze strony nowych ruchów religijnych wskazywać by mogło w latach 1998-2001 na pojawienie się krytycznego zagrożenia dla bezpieczeństwa społecznego i bezpieczeństwa państwa. Jednakże w praktyce wielkość zjawiska okazała się mieć ograniczone rozmiary i dotyczyło to przede wszystkim sfery wychowania, a więc sfery odnoszonej do młodzieży. Przy czym działalność sekt lub inne przejawy działalności związków wyznaniowych niesformalizowanych i niezalegalizowanych, lecz noszących znamiona destrukcji społecznej, zlokalizowano w co trzecim kuratorium oświaty – a więc w co trzecim województwie. Wówczas także wprowadzono zostało pojęcie ruchu parareligijnego lub quasi religijnego odzwierciedlające działalność grup młodzieżowych. Podłoże funkcjonowania tych grup nie miało jednoznacznie sprecyzowanych motywów lub aspektów religijnych. Stopniowo więc prace monitorujące nowe ruchy religijne zawężane były do przede wszystkim Ministerstwa Edukacji Narodowej, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Ministerstwa Zdrowia.
Na kwestę działalności niesformalizowanych i niezarejestrowanych związków wyznaniowych po 2001 roku patrzono przede wszystkim od strony zjawiska społecznego, które nie musi oznaczać destrukcji. Dlatego zrezygnowano z prób penalizacji pojęcia psychomanipulacja. Miało ono stać się jednym z nowych przestępstw zarejestrowanych w treści kodeksu karnego nowelizowanego w 2000-2001 roku. Na podstawie Raportu Międzyresortowego Zespołu ds. Nowych Ruchów Religijnych oraz Nadzwyczajnej Podkomisji ds. Grup Psychomanipulacyjnych działającej w gronie ekspertów Ministerstwa Sprawiedliwości w ramach przygotowań do nowelizacji kodeksu karnego zamierzano wyeksponować narzędzia prawne (narzędzia represji). W 2001 roku nie uznano jednak psychomanipulacji jako przestępstwa , a jednocześnie rozwiązano wspomniany Międzyresortowy Zespół, co mogłoby wskazywać na znaczne obniżenie poziomu zagrożenia ze strony nowych ruchów religijnych lub sekt jako ruchów społecznie destruktywnych. Trwałym dorobkiem prac z lat 1995-2001 okazały się bazy danych przygotowane w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, działania profilaktyczne w strukturach instytucji edukacyjnych podległych MEN (włączenie profilaktyki do programów wychowawczych szkół), uznanie w sferze odpowiedzialności Ministerstwa Zdrowia nowego pojęcia „syndromu sekty” i włączenie go do działań związanych z ochroną zdrowia (leczenia lub terapii, a także włączenie pojęcia do programu studiów medycznych). Symptomatyczne jest odchodzenie w przedziale lat 2001-2016 od prób nadużycia instrumentów prawnych, a w tym prób penalizacji tego co nazywa się „destruktywnym działaniem sekt” lub sektą destruktywną. Oznacza to, że nie ma tożsamości pojęć, nielegalne oznacza destruktywne. Sądzę, że bardzo trzeźworozsądkowo zareagowała administracja państwowa na próbę rejestracji swojego kościoła w Polsce przez Pastafarian. Dwie odmowy wydane w postaci decyzji administracyjnych z 2013 i 2014 roku były odnoszone do zwrotu wartościującego działalność Pastafarian jako „parodia religii”. Późniejsze zaskarżenie tych decyzji administracyjnych na drodze sądowej potwierdziło zasadność takiego podejścia, bowiem sądy oddaliły skargi Pastafarian.
Ciekawą może być także perspektywa regionalna. Jako przykład przyjąłem Pomorze Środkowe, a w szczególności średniej wielkości ośrodek miejski – stutysięczny Słupsk. Miasto to jest specyficznym środowiskiem kultury religijnej. Na początku przełomu społeczno-politycznego 1989-1990 Pomorze Środkowe powielało statystyczny rozkład struktury wyznaniowej Polski: 94% wierni kościoła rzymskokatolickiego, 4% członkowie innych związków religijnych i pozostałe 2% o nieokreślonej opcji wyznaniowej[7]. Nowymi grupami religijnymi, które pojawiły się w Słupsku okazali się buddyści. Ich Buddyjski Ośrodek Medytacyjny Diamentowej Drogi w Słupsku stara się dynamizować swoją działalność od 2005 roku, lecz z badań wynika, że pozostaje bardziej atrakcją społeczną niż jakimkolwiek zagrożeniem. Młodzież przejawia wprawdzie pewne zainteresowanie sferą orientu, lecz nie jest to zainteresowanie stricte religijne. Można je ująć w sferze mody[8]. Obecnie pojawił się kolejny ośrodek buddyjski, lecz jego znaczenie dla mozaiki religijnej Słupska jest jeszcze nieokreślone. Można jedynie przyjąć, że zainteresowanie działalnością obu związków buddyjskich przejawia około 200 osób. Kolejne badania przeprowadzone na progu drugiej dekady nie sygnalizują istotnych zmian w strukturze wyznaniowej regionu. Nie sygnalizują także przejawów działalności związków lub sekt wyznaniowych nieujętych w wykazie oficjalnym[9]. Jednakże z ustaleń Honoraty Zakrzewskiej wynikają pewne tendencje, które można by uznać za charakterystyczne dla regionu i względnie trwałe. Polegają one na osłabieniu kościołów protestanckich i wzmocnieniu kościołów obrządku wschodniego, a w szczególności parafii grekokatolickiej [10] .Mimo prób penetracji Słupska przez kościoły amerykańskie reprezentujące nurt ewangelicki nie można określić jakiegoś zagrożenia działalnością destrukcyjną sekt religijnych. Sądzę także, iż sam Słupsk, jak i region Pomorza Środkowego nie wytworzył miejscowej kultury kontestacji, która mogłaby stanowić podłoże dla pojawienia się całkiem nowych inicjatyw wyznaniowych.
Problemami grup wyznaniowych i ich konstruktywnych lub destruktywnych oddziaływań zajmowały się w Słupsku dwie uczelnie akademickie: Akademia Pomorska i Wydział Zamiejscowy Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej z Łodzi (obecnie już nieistniejący). W przypadku Akademii Pomorskiej aktywna była Katedra Filozofii, gdzie usiłowano uruchomić studia z zakresu religioznawstwa, jednakże działania te okazały się mało efektywne. Natomiast rozwijającym się dynamicznie kierunkiem są studia z zakresu resocjalizacji w Instytucie Pedagogiki i Pracy Socjalnej Akademii Pomorskiej, w ramach których uruchomiono specjalność o nazwie prewencja zagrożeń społecznych. Jest to specjalność traktowana jako składowa resocjalizacji, lecz ze względu na współczesne tendencje ewolucji samej resocjalizacji aspekt prewencji jest szczególnie eksponowany. W tym kontekście działalność części niezalegalizowanych związków wyznaniowych, a w szczególności destruktywnych sekt religijnych, traktowana jest jako zagrożenie społeczne wymagające specjalistycznego przygotowania. Resocjalizacja jako jeden z nurtów w naukach o wychowaniu nie akcentowała do tej pory w szerszym stopniu samej prewencji. Przełom nastąpił dopiero w drugiej dekadzie XXI wieku [11] , gdy przestano postrzegać resocjalizację jako rodzaj pedagogicznego działania prokuratorskiego na rzecz antycypacji i ochrony przed potencjalnymi, a nie jedynie już istniejącymi zagrożeniami społecznymi. Sądzę, że jest to bardziej odpowiednia droga w przypadku przeciwstawiania się destruktywnym oddziaływaniom sekt religijnych, a także części związków wyznaniowych zarejestrowanych oficjalnie. Wprawdzie zrezygnowano z penalizacji samego pojęcia psychomanipulacji (jako przestępstwa), lecz ze względu na nowe zjawiska kulturowo-społeczne pojawiły się w polskim prawie takie przestępstwa lub wykroczenia jak: mobbing, stalking itp. Nie można ich wprost odnosić do psychomanipulacji w sferze wiary lub innej sferze społecznej związanej z operowaniem wartościami, lecz psychomanipulacja ma swoją analogię do obu tych pojęć. Także dzięki pojawieniu się w Akademii Pomorskiej dwóch grup studentów niestandardowych z Ukrainy, związanych z Biurem ds. Nowych Ruchów Religijnych i Sekt szerzej rozbudowano specjalność - profilaktyka zagrożeń społecznych. W programach zajęć pojawiły się takie moduły jak: psychomanipulacja i jej skutki, sekty i grupy psychomanipulacyjne jako odmiana zagrożenia, aspekty prawne działalności sekt i grup psychomanipulacyjnych, metody werbunkowe sekt i grup psychomanipulacyjnych, profilaktyka zagrożeń ze strony sekt destruktywnych lub grup psychomanipulacyjnych. Tego typu zajęcia przesądzają o specjalizacji i znajdują odzwierciedlenie w suplemencie do dyplomu określającym kompetencje absolwenta. Ponadto w skali uczelni realizowany jest wykład ogólnouczelniany – sekty i grupy psychomanipulacyjne jako zagrożenie społeczne.
Sygnalizowana nowelizacja struktury studiów nosi charakter budowy programu „na zamówienie” – w najbardziej pozytywnym tego rozumieniu i adresowana jest do niestandardowych studentów
Akademii Pomorskiej, aktywnych duchownych kościoła grekokatolickiego. Jest to ciekawe rozwiązanie zmierzające do rozstrzygnięcia dylematu: duchowny czy profesjonalista? Łącząc nurt rozważań resocjalizacyjnych z elementami teologii jako pierwotnego wykształcenia tych niestandardowych studentów, a także ich praktyką duszpasterską, można otrzymać rozstrzygnięcie w postaci profesjonalizmu wykluczającego konflikt misji duszpasterskiej ze społeczną misją profesjonalnego pracownika resocjalizacji (pedagoga pedagogiki specjalnej). Ten nurt wydaje się być bardziej zasadny niż jakiekolwiek próby restrykcyjne, czy prawno-penalizacyjne sfery wiary. Nawet gdyby miałaby to być sekta religijna o charakterze destrukcyjnym. Istotą prewencji resocjalizacyjnej, a więc specyficznej prewencji zagrożenia społecznego nie jest bowiem działanie restrykcyjne. Gdyby tak było pedagog zajmujący się prewencją resocjalizacyjną zajmowałby się jedynie zwalczaniem skutków a nie przyczyn destrukcji społecznej wywoływanej przez niektóre nowe ruchy religijne. W tym przypadku prewencja zagrożenia społecznego, o którym wspominam wyżej, prowadzona przez specjalistę dysponującego zarówno rzetelną wiedzą akademicką z zakresu resocjalizacji, jak i zdolnością do refleksji teologicznej, a przede wszystkim praktyką duszpasterską stwarza największe szanse dotarcia do przyczyny destrukcji, a nie jedynie rejestracji jej skutków. Sądzę więc, że po tych pierwszych doświadczeniach kierunek ulegnie rozbudowie i może znaleźć szerszy oddźwięk u potencjalnych kandydatów na studia. Zespół naukowodydaktyczny prowadzący specjalizację prewencja zagrożeń społecznych w Akademii Pomorskiej w Słupsku to ciekawa mieszanka specjalistów: typowej klasycznej resocjalizacji, pracy socjalnej, psychologii, teologii (w naszym zespole znajdują się aktywni duchowni lub profesorowie teologii), a także filozofii i głównych dyscyplin pedagogicznych.
Sens przygotowania kadr profesjonalistów prewencji zagrożeń społecznych nie ulega wątpliwości w świetle polskich doświadczeń z lat 1968-2017. W szczególności polskie doświadczenie społeczne oparte jest na wpływach konstruktywnych lub destruktywnych kontestacji społecznych wywołanych działaniem Pokolenia ’68 na Zachodzie, a które przejawiły się w społeczeństwie polskim już w 1968 roku mimo różnic ustrojowych. Mieliśmy więc do czynienia ze zjawiskami, przed którymi społeczność Ukrainy i innych części ZSRR była w sposób sztuczny chroniona do 1992 roku. Oznacza to, że te zjawiska i napięcia społeczne, a przede wszystkim zagrożenia społeczne, które w warunkach Polski rozkładały się w długim dystansie czasu 50 lat, na Ukrainie zostały skumulowane w 20 latach po odzyskaniu niepodległości. Może to oznaczać znacznie większe napięcia społeczne, tym bardziej że ustrój sowiecki eliminował z pedagogii czynnik refleksji religijnej. Nadrabianie tej straty obok działającego z opóźnieniem w warunkach Ukrainy impulsu globalizacyjnego oraz w swoisty sposób zdeformowanej kultury kontestacji (jako spadku mentalności postradzieckiej) niewątpliwie stanowi wyzwanie społeczne zarówno dla pedagogii ukraińskiej, jak i kościołów, a w szczególności kościoła grekokatolickiego. Sądzę więc, że pierwsi absolwenci Akademii Pomorskiej o specjalności prewencja zagrożeń społecznych, a zarazem duchowni ukraińscy mogą przyczynić się do stworzenia optymalnego systemu przeciwdziałania grupom destrukcyjnym, a w szczególności sektom działającym na podbudowie wartości lub emocji religijnych. Te napięcia emocjonalne związane z przeżywaniem religii, ale także z manipulacją wykorzystującą wartości religijne, będzie się odbywać na tle równoległych i nierozerwalnych w najbliższych latach zjawiska dalszego przezwyciężania pozostałości mentalności sowieckiej lub postsowieckiej (co dotyczy starszych pokoleń) oraz zjawiska konsumeryzmu, co dotyczy głównie osób młodych. Nigdy bowiem określone zagrożenie społeczne nie jest zjawiskiem wyizolowanym i samoistnym – zawsze pozostaje w szeregu powiązań z innymi procesami drążącymi społeczeństwo. Dlatego tak wielostronne kwalifikacje pedagogiczno-teologiczne stwarzają przesłankę skutecznych oddziaływań prewencyjnych lub profilaktycznych w odniesieniu do zagrożeń społeczna destrukcją.
Adamczuk L., W. Zdaniewicz (red. nauk.), Kościół katolicki w Polsce 1918-1990. Rocznik statystyczny, Warszawa 1991.
Brasewicz A., Subkultury młodzieży słupskiej odwołujące się do kultury Wschodu, Słupsk 2005 (praca magisterska napisana w Akademii Pomorskiej pod kierunkiem R. Tomaszewskiego). Felisiak A., Reperkusje buntu młodzieży zachodniej w Polsce (w latach 1960-1970), Słupsk 2008 (praca magisterska napisana w Akademii Pomorskiej pod kierunkiem R. Tomaszewskiego).Godlewski J., Chrześcijaństwo w Polsce współczesnej, Warszawa 1985. Judt T., Powojnie. Historia Europy od roku 1945, Poznań 2011. Prokosz M., Nauki pedagogiczne we współczesnej humanistyce, Toruń 2003.
Staszewski M. T., Państwo a związki wyznaniowe w europejskich krajach socjalistycznych, Warszawa 1976.
Zakrzewska H., Instytucjonalna lub nieinstytucjonalna struktura wyznaniowa regionu słupskiego i jej społeczno-polityczne konsekwencje, Łódź 2011 (praca magisterska Akademii HumanistycznoEkonomicznej napisana pod kierunkiem R. Tomaszewskiego).
[1] T. Judt, Powojnie. Historia Europy od roku 1945, Poznań 2011, s. 461-496.
[2] Ibidem, s. 480 („Proletariacka młodzieży Europy, łączy nas wszystkich Jimi Hendrix!”) i s. 487 („Pod brukiem jest plaża”); A. Felisiak, Reperkusje buntu młodzieży zachodniej w Polsce (w latach 1960-1970), Słupsk 2008 (praca magisterska napisana w Akademii Pomorskiej pod kierunkiem R. Tomaszewskiego).
[3] Jako licealista uczestniczyłem we mszach bitowych w Kościele św. Teresy w Łodzi.
[4] Po rozruchach Marca 1968 roku w Warszawie nastąpiło przemieszczenie elit artystycznych i naukowych z Warszawy do Łodzi, która przez pewien czas stała się miejscem wielu eksperymentów artystycznych, kontestacji kulturowych ale także kontestacji religijnych.
[5] J. Godlewski, Chrześcijaństwo w Polsce współczesnej, Warszawa 1985, s. 24. 4Uchwała Sądu Najwyższego Izba Karna z 31.05.1963 roku w sprawie sygn. akt VI K.O. 48/60 (cytat za M. T. Staszewski, Państwo a związki wyznaniowe w europejskich krajach socjalistycznych, Warszawa 1976, s. 301).
[6] Pasta-makaron. 6Wśród części elit polskich (artystyczno-naukowych, tzw. celebrytów itp.) zaciekawienie wywołał fenomen kościoła scjentystycznego, jako wyznaniowego, elitarnego związku wyznaniowego. Dowodzi to jednak, że kwestie ruchów religijnych lub sekt nie można przywiązywać jedynie do grup wiekowych, np. młodzieży.
[7] L. Adamczuk, W. Zdaniewicz (red. nauk.), Kościół katolicki w Polsce 1918-1990. Rocznik statystyczny, Warszawa 1991, s. 54.
[8] A. Brasewicz, Subkultury młodzieży słupskiej odwołujące się do kultury Wschodu, Słupsk 2005 (praca magisterska napisana w Akademii Pomorskiej pod kierunkiem R. Tomaszewskiego), s. 157-159.
[9] H. Zakrzewska, Instytucjonalna lub nieinstytucjonalna struktura wyznaniowa regionu słupskiego i jej społecznopolityczne konsekwencje, Łódź 2011 (praca magisterska Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej napisana pod kierunkiem R. Tomaszewskiego).
[10] Zmiany te mógłbym przypisać personalnym wpływom pastora Sikory, który opuścił Słupsk i jego nieobecność przyczyniła się do okresowego osłabienia środowiska słupskich protestantów, a z drugiej strony dynamice proboszcza miejscowej parafii grekokatolickiej.
[11] M. Prokosz, Nauki pedagogiczne we współczesnej humanistyce, Toruń 2003, s. 92 i n.